Pamiętacie naszą zeszłoroczną ekscytację tym startem? Trenowaliśmy po to by znacznie poprawić swoje życiówki na dystansie 10 km. Z powodzeniem się to nam obu udało. Łukasz złamał 40 minut i z wynikiem 39:35 cieszył się z upragnionego czasu poniżej czterdziestki. Paweł z kolei z czasem 38:32 zameldował się na mecie jako 16 znacznie poprawiając też dotychczasową życiówkę na dyszkę. Nasze podsumowanie z zeszłego roku możecie znaleźć tutaj!

Na ten rok cele były zupełnie inne. W zasadzie do Inowrocławia wracaliśmy bez jakichś konkretnych celów. Po prostu pobiec fajne, sprawdzone , które polecamy bardzo w związku z dobrą ich organizacją. Jak wiecie priorytety na ten sezon są zgoła inne niż szybkie ściganko na trasach 5 czy 10 kilometrowych 🙂 RZEŹNIK JUŻ ZA NIECAŁY MIESIĄC!!!!

Godzina przed startem biegu – część drużyny #runaddicts/ team tuż przed rozpoczęciem rozgrzewki.

TRASA

Organizatorzy wyciągnęli wnioski z zeszłego roku – najgorszy punkt trasy czyli nawrotka 180 stopni przy pomoście została zastąpiona skrętem w jedną z alejek parkowych. Dwie pętle po 5 km się nie zmieniły, miłym ich akcentem jest stadion (szybkie 400 m dookoła na nawrocie) oraz szybki finish przy publiczności. Trasa była szybka i w większości zacieniona. Dużym problemem była jej szerokość. Mijani wolniejsi zawodnicy biegnący na 5 i na 10 km szybszym zawodnikom mogli przeszkadzać.

trasy 4/5 w związku z poprawą w stosunku do ubiegłorocznej trasy.

PAKIETY

Pakietem jak zwykle mogliśmy się cieszyć 🙂 Koszulka, napój, przekąska (zdrowe, suszone marchewki w kilku kolorach) a wszystko zapakowane w ekologiczną torbę bawełnianą. Pamiętajcie, że organizator przewiduje co roku opcję startu bez pakietu. Kto ma dosyć koszulek, worków i innych biegowych gadżetów może z powodzeniem wybrać tę opcję – jest tanio – 20 zł za tuż przed końcem zapisów czy w dzień biegu to obiektywnie niewygórowana cena.

Ocena 3/5 – estetycznie mogłyby koszulki wyglądać lepiej. Minus też za medale ale o tym za chwilę.

JEDZENIE I STREFA FINISZERA PIASTOWSKIEGO FESTIWALU BIEGOWEGO

Pyszne jedzenie po biegu! O tak! Zdecydowanie ten punkt w naszym mniemaniu zasługuje na GWIAZDKĘ wyróżniającą tę edycję od innych ów. Mnogość dań oraz ich smak mógł bardzo zaskoczyć zgłodniałych po wysiłku zawodników. Sami po biegu wybraliśmy makaron…ze świeżą kapustą… brzmi dziwnie prawda? 😀 Ciekawe to w sumie połączenie musicie przyznać! Niestety strefa finishera zasługuje na negatywny komentarz – medal z błędem daty (praktycznie identyczny jak rok temu) oraz poczęstunek bardziej obfity dla uczestników półmaratonu…trochę przykro nam, zawodnikom biegnącym na 5 czy 10 km, że nierówno byli wszyscy traktowani. Nie mniej, całość oceniamy dobrze!

Ocena 3/5 – Dobra trójka za jedzenie, gorsze oceny na medal oraz poczęstunek w strefie finishera.
Nasza zwycięska drużyna, tu na zdjęciu prawie w komplecie. Zabrakło żony Pawła, Mileny która z racji obowiązków służbowych wyjechała z Inowrocławia wcześniej.

Najlepsi drugi rok z rzędu

W tej edycji zawodów, tak jak i rok temu nie mieliśmy sobie równych w rywalizacji drużynowej na trasie 10 km! W innym składzie niż rok temu ale z powodzeniem tryumfowaliśmy z dużą przewagą nad drugą z drużyn. Gdzie nie jedziemy ostatnio startować w drużynie tam wskakujemy na podium. To cieszy i motywuje do kolejnych startów i jeszcze cięższych ów.

Wracając do naszych osiągnięć z Inowrocławia to nie można pominąć tutaj wyników całej drużyny, która poprzez swoje i walkę na trasie wywalczyła indywidualnie świetne miejsca gwarantujące nam na końcu drużynową victorię!
Zaczniemy od kobiet, a jak!

Justyna Chmielarz – czas netto 48:15 (6 miejsce wśród kobiet)
Milena Florek – czas netto 53:52 (19 miejsce wśród kobiet)

Panowie:
Sebastian Chmielarz – czas netto 34:59 (3 miejsce OPEN)
Paweł Florek – czas netto 37:45 (13 miejsce OPEN)
Łukasz Wilk – czas netto 39:54 (20 miejsce OPEN)
Marcin Lisowski – czas netto 42:42 (30 miejsce OPEN).

Co ciekawe w Inowrocławiu prowadzona jest też na wszystkich dystansach ciekawa kategoria. Zgłosiłem Milenę i siebie do niej i? Zajęliśmy w niej piękne drugie miejsce! Szkoda tylko, że nagradzane było tylko pierwsze 😉

A na koniec motywacyjna gadka!

Nie da się? Masz kontuzję i Twój biegowy świat zawalił się jak domek z kart? Tak – chwilowo może się tak wydawać. Zderzenie się z faktem długiej przerwy zawsze boli. Ale uwierzcie, da się wrócić… Ba! Da się wrócić i po roku poprawić się o prawie minutę!!! Uwierzycie? PRAWIE MINUTĘ! na dzień po zeszłorocznym inowrocławskim biegu nie przeszkodził mi w kolejnym urywaniu sekund od swej życiówki – walczę dalej. Każdy kolejny trening przybliża mnie do wygranej. Pytanie tylko jak duża ona będzie?

Zerwany achilles nie przeszkodził mi do powrotu do formy – pamiętajcie.
OGRANICZENIA W WIĘKSZOŚCI SĄ W GŁOWIE!

Paweł


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *