Na bieg w Janowcu Wielkopolskim zdecydowaliśmy się z racji naszego udziału w cyklu Grand Prix Województwa Kujawsko – Pomorskiego. Przed biegiem nie wiedzieliśmy o nim nic. Docierały do nas sprzeczne głosy – jedne mówiły o szybkiej trasie na życiówki, inne wręcz przeczyły tej tezie. Na sam bieg jechaliśmy w bardzo mieszanych nastrojach. Łukasz niepewny formy kontuzjowanej kaletki mięśnia pośladkowego, Paweł zaś przemęczony i osłabiony z racji natłoku prac przy domowym remoncie.

Dojazd do Janowca zgodnie z mapą google miał zająć nam około godziny… rzeczywistość okazała się zupełnie inna ale o tym niżej 🙂

Objazdyyyyy

Wielką zmorą okazały się być blokady dróg. Na około 10 km od Janowca na dobre zaczęły się blokady – dosłownie… 4 drogi zablokowane przez strażaków i jedna przez policjanta spowodowały opóźnienie 30 minutowe. Pakiety odbieraliśmy o 16.32 – biuro zawodów teoretycznie otwarte było do 16.30.

Pakiety – bardzo bogate i mieliśmy fajne numery 🙂

Odebraliśmy je z uśmiechem na twarzy. Organizatorzy zgotowali nam fajną pamiątkę – Paweł startował z numerem 1 a Łukasz z 3! 🙂 Fajnie tak na dzień dobry przed biegiem założyć na koszulkę jedynkę czy trójkę! Dzięki za wyróżnienie! Pakietem bogatym nazywamy pakiet, w którym poza ulotkami organizator wkłada coś extra od siebie co biegacz może wypić czy pochrupać po wyczerpującym biegu. W tym przypadku mieliśmy aż za duży wybór: napój izotoniczny, snickers, drożdżówka, banan, jabłko, czekolada, batonik energetyczny – lubimy to! Połowa zawartości torebki została po biegu skutecznie opróżniona! 🙂

Ocena za pakiet najwyższa z możliwych! 5/5!

Spotkania z przyjaciółmi – to wspaniałe i budujące emocje!

Trójka rodzeństwa Chmielarz – Justyna, Krzysztof oraz Sebastian wraz z Kasią i nami stanowiła siłę #chmielarzTEAM

Na bieg jechaliśmy jako chmielarzTEAM. Przed biegiem Łukasz w trasie wspominał, że Sebastian, nasz trener i założyciel drużyny po cichu mówił o szansie na drużynowe pudło. Aby tak się stało – czwórka z drużyny musiała pobiec na maksa.

Bieg – czyli gdzie ten start?!

Po rozgrzewce, nasza cała drużyna udała się na start…no właśnie. Myślała, że udaje się na start. W okolicach mety rozgrywane były biegi dla dzieci i młodzieży. Na zegarze była 17:05 – start planowany o 17:10. Uśmiechnięci dobiegamy w okolice sceny szukając wzrokiem grupy biegaczy… Seba podbiega do organizatora a ten mówi, że start jest taaam – 4 minuty stąd. No i tak oto nasza rozgrzewka wydłużyła się o całkiem sprawne 600 metrów, które cała drużyna przebiegła w tempie szybkiego biegu 😉

Przez pierwsze 3-4 kilometry udało się trzymać nam obu równe tempo, na które każdego z nas było stać w tym momencie. Łukasz jak zwykle zaczął wolniej, po swojemu oszczędzając siły na później oraz mając na uwadze kontuzję, którą leczył przez dwa tygodnie, odwiedzając naszych przyjaciół z medycynadlasportu.pl 10 razy w ciągu tych 2 tygodni 🙂 Paweł jak zwykle przez dwa kilometry biegł ile sił w nogach i szarpał tempo by było jak najwyższe. Dla pierwszego taktyka okazała się być lepsza.

Po pierwszym podbiegu przed nawrotką na rondzie (trasa asfaltowa) siły jeszcze trzymały się Pawła – zaraz po nawrocie na rondzie (około 4,5-5km biegu) Łukasz dogonił Pawła i razem biegliśmy 1 km no może półtora. Po szybkiej wymianie zdań o stan kontuzji Łukasza trzymaliśmy równe tempo. Niestety po nawrocie okazało się, że wiatr w twarz jest bardzo silny i tempo spadało na łeb na szyję. Nierówna walka z wiatrem szczególnie wpłynęła na bieg Pawła. Gdy dobiegła do nas grupka dwóch biegaczy – Łukasz postawił wszystko na jedną kartę i postanowił pobiec z nimi. Paweł kontynuował wewnętrzną walkę z własnym „niechcemisię” i walczył o każdą sekundę tempa niżej aby pobiec jak najlepiej dla drużyny mimo wyczerpania jakie towarzyszyło od kilku dni. Plecy Łukasza po każdych 100-200 metrach oddalały się co raz to bardziej.

O trasie warto napisać, że gdyby nie wiatr to byłaby całkiem sympatyczna. Ciekawa taktycznie, gdyż podbiegi mogą okazać się być kluczowe i łatwo na nich przeszarżować i nie utrzymać później zakładanego tempa do końca. Ostatni z nich bowiem kończy się na 7 kilometrze – do mety pozostają 3 i gdy sił nie rozłożysz należycie to może ich Tobie do mety nie wystarczyć 🙂

Trasę oceniamy na 3,5/5, szczególnie ze względu na spore podbiegi, start był oddalony od mety o dobre pół kilometra i narażenie na wiatr. Plus za metę w samym centrum Janowca.

META – 40 i 41 na mecie #runaddicts

Łukasz zawody zakończył na 40 miejscu z czasem brutto 40:03 wyprzedzając Pawła o 18 sekund. Paweł z czasem 40:21 wbiegł na metę 41 wyprzedzając jeszcze na ostatnich metrach jednego zawodnika 🙂

Nasi przyjaciele z drużyny pobiegli świetnie, mianowicie:
1) Sebastian – 35:40 – 6 miejsce OPEN – wielkie gratulacje super czasu!
2) Krzysztof – 38:20 – 24 miejsce OPEN – brawo Krzysiu!
3) Justyna – 49:55 – 10 miejsce w K30 – gratulujemy!
4) Kasia – 53:57 – 7 miejsce w K20 – mega wynik!

Te wszystkie nasze czasy dały nam ostatecznie świetne, trzecie miejsce na podium w klasyfikacji drużynowej! YEAH!

Wyniki 4 z 6 najszybszych zawodników stanowiły podstawę do obliczenia sumy wyniku klasyfikującego nas w tej konkurencji.

Koronacja zwycięzców i oczekiwanie na loterię 🙂

Kolejnym, wyróżniającym ten bieg od innych było losowanie nagród pieniężnych. Co ciekawe, z racji 31 edycji biegu – zawodnik który wbiegł na metę jako 31 otrzymał od organizatorów 100 zł 🙂

Losowano 8 numerów, każdy ze szczęśliwców jeśli został wylosowany otrzymał 200 zł! Fajnie, prawda?

Ocena za dodatkowe atrakcje, ilości nagród i losowanie musi być tylko jedna! 5/5!

Podsumowanie

Z Janowca Wielkopolskiego wyjeżdżamy bardzo szczęśliwi i z chęcią powtórzymy bieg za rok. Lubimy gdy biegi, w których startujemy organizowane są od serca. Tak jest w tym przypadku. Warto, kto nie biegł tak nigdy by kiedyś stanął na starcie biegu poświęconego pamięci Tomasza Hopfera.

Bieg globalnie polecamy bardzo! Ocena całościowa to doooobra czwórka z plusem!

Paweł


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *